piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 3



                           Samochód zajechał pod kościół około 10 minut przed rozpoczęciem ceremonii zaślubin. Nadeszła wyczekiwana godzina. Organista zaczął grać marsz weselny, ksiądz proboszcz wyszedł do drzwi frontowych i odprowadził parę młodą do ołtarza. Po wstępnych modlitwach i czytaniu ksiądz wygłosił kazanie. Kazanie było przepiękne. Ksiądz mówił o potędze miłości i o tym, jak ważne jest zgodne małżeństwo, rodzina i dzieci. Gdy skończyło się, para młoda wyszła przed ołtarz.
- Kochani, odwróćcie się twarzą do siebie i podajcie sobie prawe dłonie.
Nadszedł czas, by tych dwoje młodych ludzi zawarło przed Bogiem sakrament małżeństwa. Wszyscy tutaj zebrani jesteśmy świadkami tego wielkiego wydarzenia. Teraz proszę, abyście wygłosili przygotowane wcześniej przysięgi małżeńskie. Karolino, ty pierwsza.
- Patryku... Poznałam cię w bardzo trudnej dla mnie sytuacji, byłeś przy mnie zawsze, gdy cię potrzebowałam, w każdej sytuacji mogłam na ciebie liczyć. Byłeś dla mnie oparciem, a także odskocznią od codziennego życia. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam cię w szkole, a ty na mnie spojrzałeś, wiedziałam, że znalazłam szczęście. Obiecuję, że zawsze będę przy tobie. W zdrowiu i w chorobie. Na dobre, i na złe. Kocham cię.
- Karolino... byłaś jedyną kobietą, którą spotkałem na swojej drodze. Pierwszą i ostatnią. Obiecuję, że zawsze będę przy tobie, będę ci pomagał przy dziecku, będę ci umilać życie, zabierać cię do kina i na kolacje tak, jak przed ślubem. Kocham cię i nigdy nie przestanę.
- Moi drodzy. Złożyliście przed Bogiem przysięgę małżeńską. Teraz proszę świadków o obrączki.
Karolino, powtarzaj za mną: Mężu, przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci...
                               Po Karolinie również Patryk powiedział to samo. Pół godziny później, wszyscy wyszli z kościoła, złożyli życzenia parze młodej i pojechali do pięknie przystrojonego domu Patryka.
Rozmawiali o tym, jak piękna pogoda była podczas ślubu, mimo że dzień wcześniej była burza. Gdy wszyscy się rozeszli do swoich domów, młodzi poszli do pokoju Patryka. Była już późna godzina. Całe przyjęcie skończyło się o 2 nad ranem. Karolina i Patryk pomodlili się przed spaniem, gdyż obie rodziny były bardzo religijne. Następnego dnia - w marcowy poniedziałek Karolina i Patryk obudzili się już jako małżeństwo, z obrączkami na palcach, szczęśliwi.
- Jak się czujesz kochanie? Maluszek kopie?
- To już końcówka 22 tygodnia, mały szaleje. Chcesz poczuć?
- Jasne!
-Pogłaskaj brzuch, wtedy maluszek jest bardziej aktywny.
                             
Chwila ciszy...
- Aaaah, czuję. Cudowne uczucie. Ale ci dobrze. Mała istotka żyje w tobie, rośnie jak na drożdżach i jeszcze czujesz jak się rusza. Też bym tak chciał.
- Teraz czujesz tylko lekkie kopniaki. Jak dzidzia podrośnie zobaczysz jak mi się brzuch rusza przy każdym kopnięciu.
- Dobra wstaję. A ty jeszcze poleż. Musisz teraz dużo odpoczywać, a jutro jedziemy zobaczyć co słychać u naszego maluszka.
                            
Po kilkunastu minutach, Patryk wrócił do pokoju. W ręku niósł tacę z jedzeniem dla Karoliny. Na talerzu były jej ciążowe zachcianki - makaron ze szpinakiem, kawałek wędzonego łososia, kilka migdałów i zielona herbata. Do tego oczywiście witaminki.
- Dziękuję! Jesteś cudowny. Same pyszności.
                             
Karolina zjadła wszystko. W ciąży miała wilczy apetyt. Gdy skończyła jeść, wstała, ubrała się, umyła i poszli z Patrykiem na krótki spacer. Niby marzec a na dworze było bardzo ciepło. Jak na wiosnę. Nawet ptaki głośno śpiewały. Karolina bardzo lubiła słuchać śpiewu ptaków. Odprężało ją to tak samo bardzo jak burza, czy sport. Patryk zrobił dzisiaj jeszcze jedną niespodziankę swojej nowej żonie. Zabrał ją do kina na jej ulubiony film - "przeminęło z wiatrem".
Potem poszli do najlepszej restauracji w mieście na obiado- kolację. Karolina zamówiła risotto z kurczakiem i warzywami, do tego szklankę soku pomarańczowego, a Patryk zamówił steka medium rare z kaszą jaglaną i grillowanymi warzywami. Gdy wrócili do domu było już późno. Karolina zmyła makijaż, wzięła gorący prysznic i pomodlili się z Patrykiem. Potem poszli spać.
-Karolino! Wstawaj! - Patryk nie mógł dobudzić żony. - Za godzinę masz wizytę u lekarza. Co z tobą??
-Strasznie kręci mi się w głowie. Musisz mi pomóc...
-Patryk pomógł żonie ubrać się i pojechali razem do lekarza.
-Pani Karolino, zapraszam - powiedziała pielęgniarka z recepcji. Proszę stanąć na wagę.
                           
Gdy zeszła, usiadła na krześle by pielęgniarka mogła zmierzyć ciśnienie. Po chwili pielęgniarka powiedziała:
-Waga wzrasta prawidłowo, natomiast ciśnienie ma pani bardzo niskie! Tylko 90/65! Dobrze się pani czuje?
-Nie. W głowie mi się kręci, rano nie mogłam sama wstać z łóżka.
                             
Na szczęście po wypiciu dużej ilości wody ciśnienie trochę się podniosło i Karolina poczuła się lepiej. Gdy Karolina weszła do gabinetu lekarza, ten wykonał standardowe badanie ginekologiczne, sprawdził wyniki badań krwi i zaprosił Karolinę na łóżko by zrobić usg. Po chwili lekarz miał nietęgą minę. Włączył doppler tętna płodu i zmartwił się.
-Co się dzieje doktorze? - Karolina zobaczyła minę lekarza i zapytała, nie wiedząc co się dzieje...
- Niestety nie mam dobrych informacji. Obawiam się, że dziecko ma poważną wadę serca. Dla pewności zapraszam do mojego prywatnego gabinetu za tydzień. Tam mam lepszy sprzęt. Teraz proszę się wytrzeć i może się pani ubrać.
                             
Po wyjściu z gabinetu Karolina popłakała się. W nocy nie mogła zasnąć. Cały czas myślała o swoim dziecku. Patryk i jego rodzice, pocieszali ją jak tylko mogli, ale to nic nie dawało. Karolina nie chciała nic jeść, schudła i cera jej poszarzała. Same witaminy mało dają, jeśli nie chce się jeść. Patryk starał się jak tylko mógł. Przynosił ulubione dania Karoliny. Coś tam skubała, ale nie miała apetytu. Mimo to, udało się przekonać ją, że nic nie jedząc może jeszcze bardziej zaszkodzić dziecku, bo ono też pobiera witaminy od matki. Po tygodniu Karolina razem z mężem pojechała do prywatnego gabinetu lekarza.
-Witam ponownie. Zapraszam do środka.
-Dzień dobry.
Niech się pani rozbierze i położy, sprawdzimy dokładnie serduszko dziecka.
                            
Po chwili lekarz uśmiechnął się, obrócił ekran w stronę Karoliny.
-Proszę spojrzeć. Jedno dziecko widać dokładnie, a z za niego wystaje jeszcze jedna rączka.
-Jeszcze jedna rączka? Jak to?
-To bliźnięta! Gratuluję bardzo pani Karolino! To były dwa zdrowe serduszka, a nie jedno chore!
-Nie wierzę! Słyszałeś Patryk? Będą bliźnięta!!
-Słyszałem kochanie. Teraz nie pozwolę ci się przemęczać. Wrócimy do domu i zajmę się tobą tak, jak trzeba.
-Pani Karolino, proszę przyjść za 2 tygodnie na kolejną wizytę.
-Oczywiście, do zobaczenia doktorze.
-Do widzenia.

                            Gdy Karolina i Patryk wrócili do domu, wszystko powiedzieli rodzicom. Od razu zaoferowali pomoc w kupnie wyprawki. Kupili dla nich piękne ciuszki dla maluszków, zafundowali wózek, a dziadek Patryka, który jest z zawodu stolarzem, wykonał piękne bliźniacze łóżeczko z płozami do bujania. Dni mijały bardzo szybko. Dzieci rosły jak na drożdżach, a Karolina czuła się z każdym dniem coraz gorzej. Jeździła co dwa tygodnie do lekarza. Okazało się, że ma bardzo wysokie ciśnienie i nie powinna się przemęczać. Była już w 6 miesiącu ciąży gdy dostała skierowanie do szpitala na oddział patologii ciąży. Iwona bardzo martwiła się o córkę. Każdego dnia odwiedzała ją w szpitalu i przynosiła z domu jej ulubione jedzenie, gdyż w szpitalu wszystko było mdłe i niesmaczne. Karolina codziennie przechodziła szereg badań. Pewnego dnia, stało się coś, czego wszyscy się obawiali. O godzinie 1 nad ranem, Karolina dostała silnych drgawek. Na szczęście koleżanka z łóżka obok, wezwała lekarzy specjalnym przyciskiem. Pojawili się natychmiast.
-Pani Karolino! Słyszy mnie pani? Marto zmierz ciśnienie, szybko!
-160/110 doktorze.
-Szybko na blok, musimy jak najszybciej rozwiązać poród, bo pani Karolina może umrzeć!
Po wykonaniu cesarskiego cięcia, Lekarz prowadzący zadzwonił do Patryka. Gdy ten dowiedział się o wszystkim, o 4 rano był już w szpitalu. Lekarz pokazał mu bliźnięta. Maluchy smacznie spały w inkubatorach. Karolina zaczęła się powoli wybudzać, gdyż zabieg wykonywany był w znieczuleniu ogólnym. Patryk siedział przy niej do samego rana. Około godziny 8 rano, położna przywiozła Karolinie dzieci w inkubatorach. Patryk pomógł jej usiąść na łóżku, by mogła zobaczyć swoje dzieci.

wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział 2

 
 
Rozdział 2
 
 
                                        Dwa dni przed ceremonią zaślubin, Karolina poszła do Kościoła, by skontrolować, jak zatrudniona przez nich ekipa poradziła sobie ze sprzątaniem i dekoracją wnętrza. Była pozytywnie zaskoczona. Wszystko było dokładnie tak, jak to sobie wymarzyła. Kościół był pięknie przystrojony. Na ołtarzu, po obu stronach w wazonach stały bukiety białych lilii. Tuż przed ołtarzem postawione zostały dwa krzesła dla młodej pary. Przystrojone były pięknym, białym materiałem. Z tyłu krzesła opasane były dużymi kokardami. Gdy wróciła do domu, czekała już tam na nią Patrycja. Pojechały razem do sąsiedniego miasta, odebrać suknię ślubną. Na miejscu Karolina dokonała ostatniej przymiarki sukni, wraz z butami, które kupiła z Patrycją. Po odebraniu sukni ślubnej, przyjaciółki poszły na kebaba do baru znajdującego się nieopodal salonu sukien ślubnych. To miał być ostatni "panieński" kebab zjedzony przez Karolinę. Gdy Patrycja odwiozła przyjaciółkę do domu, zrobiło się już ciemno. Wypiły razem rozgrzewającą herbatę zieloną, po czym Patrycja wróciła do siebie. Następnego dnia, Karolina wyjrzała przez okno. Ciemne gęste chmury groźnie wisiały nad  jej ogrodem. Pomyślała, że za chwilę będzie straszna ulewa.... lubiła kiedy grzmiało. Burza przypominała jej, o potędze natury nad zwykłym, szarym człowiekiem. Podczas burzy, przy każdym uderzeniu pioruna, Karolina czuła przyjemne dreszcze przepływające przez jej ciało. Oby tylko jutro podczas drogi do kościoła i w trakcie ślubu była ładna pogoda - pomyślała sobie. Gdy skończyła się burza, Karolina pojechała odebrać wcześniej zamówiony przez siebie tort weselny. Gdy wróciła do domu, przebrała się i pojechała ze wszystkim do Patryka, aby pomóc jemu i jego rodzicom w przygotowaniach. Całe przyjęcie, miało odbyć się u niego w domu, gdyż u Karoliny nie było warunków. Razem udekorowali stół, przygotowali sałatki, pokroili wędliny, ustawili na stole napoje tak, aby wszystko było gotowe na przyjazd gości. Położyli też dekoracyjne serwetki w kolorze delikatnego, pastelowego błękitu. Gdy skończyli, Karolina wróciła do siebie. Na miejscu, czekała już na nią Patrycja.
Zakładaj kieckę i wsiadaj do auta - powiedziała.
- Chwila... A co to za okazja?- spytała Karolina.
- Wsiadaj, wszystkiego dowiesz się na miejscu.
- No dobra...
                                    Dziewczyny jechały ponad pół godziny, zanim dotarły na miejsce. Gdy się zatrzymały i weszły do lokalu wynajętego przez Patrycję, oczom Karoliny ukazał się niesamowity widok. Stały przed nią wszystkie jej najlepsze koleżanki. Każda miała dla niej jakiś prezent. Sala w lokalu była pięknie przystrojona, jak na imprezę przystało, był też DJ-ej i catering zamówiony przez Patrycję. Spośród potraw, które wybrała na imprezę Patrycja razem z koleżankami, jako danie główne była zupa krem z brokułów, na drugie danie młode ziemniaczki z koperkiem, karkówka w delikatnym sosie i trzy rodzaje surówek : z marchewki i ananasa, z pora i trzecia z kapusty pekińskiej. W menu były też lody owocowe z bitą śmietaną, galaretka z owocami, schab ze śliwką, galareta drobiowa z warzywami i szaszłyki. Dodatkowo były też sałatki : grecka, cezar i gyros. Obowiązkowo, jak to na wieczorze panieńskim bywa, był alkohol. Patrycja wybrała wódkę Sobieski, gdyż była to wódka, którą zwykle preferowała Karolina. Dla niej natomiast, z racji tego, że była w ciąży, kupiły szampana bezalkoholowego. DJ-ej zaczął grać hity disco, przy których wszystkie dziewczyny świetnie się bawiły. Po 2 godzinach zabawy, Patrycja poszła do kuchni. Po chwili przyszła z tortem, na którym paliły się "świeczkowe fajerwerki". Gdy Karolina pomyślała życzenie i świeczki zgasły, Patrycja ponownie poszła do kuchni, po czym obsługa z cateringu rozkroiła tort i rozdała wszystkim dziewczynom.
- Czas na niespodziankę!! - krzyknęła Patrycja.
- Co tym razem? - zdziwiła się Karolina. - Myślałam, że to już wszystkie świetne atrakcje.
- No co ty... To dopiero początek. Dziewczyny gotowe?
- Jasne. Karolino, teraz zwiążemy ci oczy żebyś nic nie widziała. - powiedziała Magda - jedna z koleżanek.
- Ok. Mam się bać?
- Nieee, co ty. To będą same przyjemne rzeczy. Zaraz zobaczysz.
                                       Światła zgasły. Na sali pojawiła się niespodzianka wieczoru. Gdy Karolinie zdjęto apaszkę, Patrycja zapaliła światła. Oczom Karoliny ukazało się ogromne pudło wysokie na 180 cm i szerokie na 100 cm. Pudło było owinięte dekoracyjnym papierem w kolorze fioletu, natomiast duża wstążka opasająca całe pudło z czterech stron, zwieńczona kokardą, miała kolor złoty. Wszystko pasowało do siebie idealnie.
- Niespodzianka!!! - wykrzyknęły dziewczyny. - Karolina, otwórz.
                                       
Gdy Karolina otworzyła pudło, jej oczom ukazał się Mateusz - przystojny, dobrze zbudowany i wysportowany striptizer. Na sobie miał tylko czarne stringi, a na szyi muchę.
Dopiero teraz, rozpoczęła się prawdziwa zabawa. DJ-ej grał największe hity, na dwie godziny pojawił się też ulubiony zespół Karoliny. Zabawa trwała do 3 nad ranem. Po wszystkim, zamówiony wcześniej bus, odwiózł dziewczyny do domu. Następnego dnia, miał odbyć się ślub, więc wszystkie poszły spać. Tylko Karolina ze stresu nie mogła zasnąć. O 6.30 rano, była umówiona na wizytę u fryzjera. Po półtorej godziny, Karolina z gotową fryzurą wracała już do domu. Po 15 minutach była już na miejscu. Pomalowała się, a gdy przyjechała Patrycja, która miała być również świadkiem na jej weselu, ubrała suknię ślubną i razem z mamą Karoliny, czekały aż Patryk podjedzie pod dom. Gdy słychać było klakson samochodu, Karolinie ze stresu, aż podniosło się ciśnienie. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Karolina otworzyła i przywitała się z Patrykiem, po czym wszyscy razem pojechali do Kościoła.

środa, 27 maja 2015

ROZDZIAŁ 1


                        Środek nocy... Idę pustą ulicą, myślę nad sensem swojego życia... Dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego to wszystko musi być takie trudne, skomplikowane? Dlaczego nikt nie chce mnie wysłuchać? Nie chce pomóc? Dlaczego on mi to zrobił?


ROZDZIAŁ 1
 
 
                           W szkole Karoliny pojawił się nowy uczeń. Od razu spodobali się sobie. On - wysoki brunet z piwnymi oczami, wyrazistymi kośćmi policzkowymi, wysportowany. Ona - długie, proste brąz włosy, również wysoka, o ciemnej karnacji, zielonych oczach i szczupłej, lecz wysportowanej figurze...
                            Już na przerwie chłopak podszedł do Karoliny i zaczęli rozmawiać...
- Hej, Patryk jestem.
- Karolina, miło mi.
- Przepraszam, że tak prosto z mostu, ale... - chłopak zawiesił na chwilę głos- zauważyłem, że na każdej lekcji dokładnie mi się przyglądasz. Może pójdziemy po szkole na piwo. Co ty na to?
- Chętnie, zawsze to jakaś odskocznia od nauki.
- Opowiedz mi coś o sobie. Na jakie studia chciałabyś iść? - spytał Karolinę nowy kolega.
- Jeszcze nie wiem. Myślałam o administracji, prawie, lub AWF-ie.
- Lubisz sport?
- Tak. Sport mnie odstresowuje. Ćwicząc odcinam się od szarej, smutnej rzeczywistości dnia codziennego. Sport sprawia, że jestem bardziej pewna siebie. A ty? Jaki kierunek studiów wybierasz? - spytała Karolina.
- Medycynę.
- Bardzo ambitnie.
- Dzięki. Ty też jesteś ambitna. Trzeba mieć dużą wiedzę, aby chcieć studiować prawo.
                            W tym czasie zadzwonił dzwonek. Zaczęła się chemia, a zarazem ostatnia lekcja tego dnia. Gdy się skończyła, pani poprosiła Karolinę, by została chwilę w klasie. Patryk czekał na nią pod szkołą. Gdy Karolina już wyszła, poszli razem z Patrykiem do pobliskej restauracji. Na miejscu zamówili 2 piwa z sokiem i dwie delikatne shoarmy z kurczaka.
- Może teraz ty opowiesz coś o sobie? W szkole niczego konkretnego nie dowiedziałam się o tobie. - zaczęła Karolina.
- Ok. Może zacznę od tego, że nie pamiętam moich biologicznych rodziców. Zginęli w wypadku samochodowym, gdy miałem kilka lat. Wychowywałem się w domu dziecka. W wieku 10 lat, zaadoptowało mnie bezdzietne małżeństwo z dobrego domu. Oboje są lekarzami. Od samego początku dbali o mnie i o moje wykształcenie. Zapisali mnie na prywatne lekcje gry na fortepianie i na skrzypcach. Gdy miałem 14 lat, tak jak rodzice zacząłem interesować się medycyną. Zacząłem coraz częściej przeglądać książki medyczne znajdujące się w ich domowej bibliotece.
- Widzę, że chcesz pójść w ich ślady?
- Tak, są dla mnie takim wzorem do naśladowania. Mam nadzieję, że skończę studia medyczne i pójdę pracować do tego samego szpitala, co oni. Mam u nich wiele wsparcia.
- Też bym chciała mieć tak dobrze, jak ty - powiedziała Karolina - Nie pochodzę z dobrego domu, nie starcza nam na płacenie wszystkich rachunków, ojciec przepija wszystko, co uda mu się zarobić na budowie.
                            Gdy już skończyli jeść i rozmawiać, Patryk odprowadził Karolinę do domu. To, co tam zastał, bardzo go zszokowało. Fundamenty popękane, drewniane podłogi powybijane przez wilgoć, przeciekający dach... Ale to nie koniec. Najgorszy widok, jaki ujrzał w swoim życiu, zastał w środku domu. W kuchni, na podłodze leżała matka Karoliny - Iwona. Miała ranę na głowie i wyraźne ślady pobicia.
- Mamo, co się stało?
- Nic córeczko, ojciec znowu wrócił do domu pijany, gdy ty byłaś w szkole.
- Mamo, tak nie może być. Jeśli ty do tej pory nic nie zrobiłaś z tym tyranem, ja zrobię to za ciebie. Ktoś kiedyś musi powiedzieć "DOŚĆ". 
                             Karolina jak powiedziała, tak zrobiła. Zadzwoniła na pogotowie i na policję. W trakcie, gdy Iwonę zabierano do szpitala, Karolina była już w trakcie składania zeznań. Opowiedziała im wszystko. Zarówno to, jak gdy była mała, on pijany w sztok, przychodził w nocy do jej pokoju i molestował ją, jak i to, że gdy mama o wszystkim się dowiedziała i próbowała go powstrzymywać, on zaczął znęcać się również nad nią. Patryk słuchał wszystkiego w osłupieniu...
Skarbie, dlaczego mi nie powiedziałaś? Wszystko będzie dobrze, zabiorę cię z tego domu. Zamieszkamy u mnie. - powiedział Patryk.
                                 Potem policjanci pojechali do szpitala, by porozmawiać z Iwoną. Potwierdziła wszystko, co powiedziała córka. Następnie policjanci pojechali w miejsce wskazane przez Karolinę. Był to obskurny bar na obrzeżach miasta. W środku baru, przy ladzie siedział Tomasz - ojciec Karoliny i pił piwo. Podczas zatrzymania Tomasz stawiał opór. Uderzył jednego z policjantów kuflem w skroń, po czym zaczął uciekać. Daleko jednak nie uciekł, gdyż był tak pijany, że potknął się na własnych nogach. Barman pomógł drugiemu z policjantów odprowadzić słaniającego się na nogach Tomasza do radiowozu, po czym wezwał pogotowie, które zabrało drugiego z policjantów do szpitala, gdyż rana na głowie była głęboka i konieczne było szycie. Tomasza odwieziono na izbę wytrzeźwień. Następnego dnia odbyło się jego przesłuchanie, jednak on nie przyznał się do niczego. W związku z tym, że Karolina wniosła do sądu pozew na ojca, wszystkie dokument znajdujące się na komendzie, zostały przesłane do prokuratury. Rozpoczęło się postępowanie przygotowawcze do rozprawy sądowej. Już po 2 miesiącach Tomasza skazano na 10 lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad żoną, molestowanie córki i czynną napaść na policjanta, oraz zakaz kontaktów z Karoliną i Iwoną.
                                  Po rozprawie wszystko zaczęło dobrze się układać. Iwona znalazła pracę w lokalnej fabryce zabawek dla dzieci. W październiku Karolina i Patryk rozpoczęli wymarzone studia. On - medycynę, ona - wychowanie fizyczne na AWF. Po dwóch miesiącach jednak, marzenia Karoliny o studiach legły w gruzach.
- Hej mała, co jest? - spytał Patryk.- Czemu płaczesz?
- Hej... - Karolina na chwilę zawiesiła głos - wiesz... będę musiała zrezygnować ze studiów...
- Co? Dlaczego? Przecież to było twoje marzenie, żeby studiować na tej uczelni... - Patryk nie mógł uwierzyć w to, co mówi Karolina.
- Będziemy mieli dziecko!
- Spokojnie, będzie dobrze, poradzimy sobie. Moi rodzice nam pomogą... zawsze mi pomagają - powiedział Patryk.
- Ale jak ja mam być spokojna? Człowieku!! Mam dopiero 20 lat, całe życie przed sobą i nagle dowiaduję się czegoś takiego. Muszę się z tym przespać...
- Mówiłaś już mamie?
- Oszalałeś? Zabije mnie, jak tylko się o tym dowie.
- Nic ci nie zrobi. Powiemy jej razem. Mam plan. W tę środę pójdziemy w trójkę do tej restauracji, gdzie byliśmy razem po raz pierwszy. Tam dowie się o wszystkim. To będzie najbezpieczniejsze rozwiązanie.
- Ok, pasuje ci o 18?
- Jasne. Widzimy się na miejscu i nie płacz już więcej, proszę cię - powiedział Patryk.
                                    Nadeszła środa, a zarazem czas, kiedy Iwona, miała dowiedzieć się o ciąży Karoliny.
- To pewne? Byłaś już u lekarza? - mama Karoliny, zszokowana całą sytuacją, zadawała setki pytań.
- Tak, byłam wczoraj.
- A co ze studiami?
- Przykro mi mamo, ale muszę przerwać. Lekarz powiedział, że do 12 tygodnia ciąży nie mogę się przeforsować, a sama wiesz, ile zajęć sportowych mam na uczelni. Wezmę sobie urlop dziekański. Jutro złożę potrzebne dokumenty.
- No dobrze. Jeszcze jedna sprawa. Co ze ślubem?
- Na razie nie myśleliśmy o ślubie, ale w tym wypadku.... Trzeba to jakoś załatwić... - wtrącił Patryk.
- Proponuję cichy ślub. - powiedziała Karolina. - Co wy na to?
- Jestem za.
- I ja też.
                                      Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jest to w tej sytuacji najlepsze rozwiązanie. Potem, gdy Patryk wrócił do domu, poinformował o wszystkim rodziców, po czym zaprosił Karolinę i jej mamę do ich domu na obiad, aby się poznali i omówili szczegóły ślubu. Kilka dni po obiedzie, Karolina poszła wraz z Patrykiem do księdza i wspólnie ustalili termin ślubu. Miał się odbyć za 3 miesiące - 17 marca. W związku z tym, że miał to być cichy ślub, Karolina i Patryk rozesłali zaproszenia tylko do najbliższej rodziny. Karolina, razem z najlepszą przyjaciółką - Patrycją - poszły wybierać suknię ślubną. Spośród wielu pięknych sukien, Karolina i Patrycja wybrały tę właściwą - piękną, prostą suknię, z gorsetem, bez ramiączek, z dodatkiem pięknych małych diamencików. Wypożyczenie tej sukni kosztowało 1300 złotych. Tę drogą, ale zarazem piękną suknię, którą wybrała Karolina, zasponsorowała jej przyjaciółka.
- Patrycjo, jesteś niesamowita! Dziękuję bardzo!
- Proszę, to dla mnie nic wielkiego... Poza tym... należy ci się. Zawsze jesteś dla mnie taka dobra... teraz jest okazja, by ci się za wszystko odwdzięczyć.
Hej :)
Zaraz wrzucam pierwszy rozdział :)

piątek, 22 maja 2015

No więc zaczynamy :D jest to mój debiut jeśli chodzi o pisanie, więc wybaczcie błędy stylistyczne itp. Tytułu na razie nie wymyślam, bo nie wiem czy z biegiem czasu nie zmienię ustalonej fabuły książki :)
Witajcie kochani :) A więc tak... Chciałabym napisać książkę, będę to robić tutaj na blogu i chciałabym, abyście w komentarzach pisali swoje odczucia na temat tej książki :)